-Proszę
Kiedy szliśmy nadepnąłem w coś,podniosło mnie do góry nogami.Krzyknąłem:
-Sara uciekaj!
-A co z tobą?!
-Poradzę sobie
Nagle człowiek przyszedł i przystawił mi broń do klatki piersiowej.Strzeli,wyplułem krew i potem rozbujałem się łapiąc człowieka z szyję.W kieszeni miał nóż więc go wziąłem,przeciąłem line.Stałem przy drzewie dysząc ciężko,przybiegła Sara ale trzymał ją człowiek.Złapałem go z szyję i przewróciłem.Pokazałem kły zaczął krzyczeć:
-Oszczędź mnie!!!!
Przyszli inni widząc,że ludzie są zabici zaczęli we mnie strzelać ale ja się nie dałem.Aż w końcu ktoś strzelił we mnie,Sara uciekła ale ja zostałem i każdego atakowałem.Kiedy kogoś atakowałem inny walną mnie w głowę pistoletem,upadłem.Wstałem,powoli każdego pozabijałem.Potem zawyłem głośno.Prze szedłem kawałek,nagle padłem.Sara przybiegła i powiedziała:
-John!
-Sara!
-Nic Ci nie jest?
-Nie John
Nagle ktoś strzelił w jej łapę.Ja złapałem za szyję,zabiłem go.Wziąłem ją na plecy i powiedziałem:
-Wezmę Cię do watahy do Dżeka on Ci pomoże
-Dziękuję Ci ale co z tobą?
-Najpierw ty
Kiedy doszliśmy Dżek ją uleczył a potem mnie.Powiedziałem:
-Zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi jak na razie?
(Sara?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz